wtorek, 14 lipca 2015

Na początek przystawka czyli wstęp

POCZĄTKI - jak zawsze - były dość trudne. Jak każdy prawdziwy mężczyzna wychowany przez
wspaniale gotującą mamę, trochę bałem się wejść do kuchni… Nie, no nie było aż tak źle, potrafiłem zrobić naleśniki, sos do gołąbków i niezłą jajecznicę. Nie można więc powiedzieć, że nie potrafiłem
niczego ugotować, ale skomponowanie samodzielnie nieco bardziej skomplikowanej potrawy było
dla mnie abstrakcją.

TERAZ jest już nieco lepiej, dlatego postanowiłem prowadzić tego bloga, aby spisać przepisy
kulinarne, które towarzyszą mi dość często, są sprawdzone i podobno nawet dają smakowite efekty.

W PRZYSZŁOŚCI zamierzam m.in. poeksperymentować trochę z naszymi rodzimymi warzywami, które towarzyszą nam od wieków, a zostały brutalnie wypchnięte przez obecne, sprowadzone jak powszechnie wiadomo przez królową Bonę. Warzywa te często uważamy za chwasty i zamiast hodować w przydomowych ogródkach, zwalczamy. Jestem zdania, że warto sięgnąć w głąb naszej pamięci smakowej i przypomnieć sobie zapomniane przepisy Słowian.

NA POCZĄTEK - klasycznie. W mieście nie tak łatwo znaleźć zdrowe i nie zanieczyszczone zioła, czy chwasty. A więc do garów!

Zapraszam wszystkich do lektury, próbowania, testowania, polemizowania i życzę smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz